W ujęciu historycznym rozwój samochodów elektrycznych sprowadzał się do starego paradoksu „jajka i kury”. Czy sprzedaż samochodów elektrycznych przyspieszy rozwój infrastruktury, czy też rozbudowa sieci stacji ładowania pociągnie za sobą wzrost sprzedaży tych pojazdów? Pionierzy już dawno przetarli szlak. Teraz branża motoryzacyjna inwestuje miliardy, by dostosować samochody elektryczne do preferencji konsumentów, oczekiwań odnośnie cen, możliwości produkcji oraz użyteczności właściwych rynkowi masowemu.
W przeszłości wyzwania związane z infrastrukturą ładowania miały podłoże techniczne. Czy sieć elektroenergetyczna (w skali mikro i makro) zapewni wystarczającą moc do zasilania stacji ładowania? Czy przyłącze będzie pasować do różnych rodzajów jeżdżących po drogach pojazdów? Jaki jest poziom niezawodności stacji ładowania? Jak należy zarządzać siecią stacji i optymalizować ją z punktu widzenia zaplecza?
Większość tych problemów udało się rozwiązać dzięki udoskonaleniu urządzeń i oprogramowania. Niestety branża wciąż boryka się z problemem skalowania do potrzeb rynku masowego. IHS Markit obliczyła, że około 1,2% sprzedaży pojazdów w USA w 2017 r. to samochody typu plug-in, z czego 48% to samochody o zasilaniu wyłącznie akumulatorowym (BEV – ang. battery electric vehicles). Do końca 2024 r. niemal 10% pojazdów sprzedawanych w USA będzie typu plug-in, z czego 72%będą stanowiły samochody BEV.
Rozwój rynku samochodów elektrycznych w Europie i w Chinach jest jeszcze szybszy niż w USA. Według prognoz spółki IHS Markit sprzedaż samochodów elektrycznych w 28 krajach UE do 2024 r. osiągnie ponad 20 procent całości sprzedaży, z czego 64 procent będą stanowić samochody o zasilaniu akumulatorowym. Warto dodać, ze w trzecim kwartale 2020 r. w Europie liczba rejestracji samochodów typu plug-in wzrosła rok do roku o niemal 211%, osiągając prawie 274 tysiące. W Chinach, które są największym rynkiem sprzedaży pojazdów, udział samochodów elektrycznych w 2024 r. osiągnie 17 procent, z czego 70 procent będą stanowić samochody o zasilaniu wyłącznie akumulatorowym. W Chinach kontynentalnych sprzedaż pojazdów z silnikami elektrycznymi (tzw. new energy vehicles, NEV) wzrosła rok do roku o 3,9% do 1,1 mln jednostek w okresie od stycznia do listopada 2020 roku.
Przesunięcie ogólnej sprzedaży pojazdów z napędem elektrycznym oraz przesunięcie samego segmentu w kierunku samochodów o zasilaniu wyłącznie akumulatorowym na tych ważnych rynkach na świecie pokazuje postępy, jakie poczyniła branża, doskonaląc zarówno „jajko” jak i „kurę”. Jednak sprzedaż pojazdów na poziomie 10 czy 20 procent wciąż nie oznacza masowości.
By rynek ten stał się masowy, branża musi jeszcze przezwyciężyć istotne bariery po stronie konsumentów. Według badania konsumenckiego przeprowadzonego przez IHS Markit w 2019 r. trzy z pięciu najczęstszych powodów rezygnacji z zakupu samochodu elektrycznego są związane z ładowaniem. Chodzi tu o wszystkie aspekty – od czasu ładowania po dostępność stacji i zasięg. Bariery te pozostają, mimo iż specjaliści wiedzą, że możliwości obecnej infrastruktury dostępnej publicznie umożliwiają ładowanie pojazdów z nadwyżką oraz że obawa o zasięg jest mocno przesadzona, ponieważ większość użytkowników nawet nie zbliża się do całkowitego rozładowania swoich akumulatorów w codziennym użytkowaniu.
Przesunięcie ogólnej sprzedaży pojazdów z napędem elektrycznym oraz przesunięcie samego segmentu w kierunku samochodów o zasilaniu wyłącznie akumulatorowym na tych ważnych rynkach na świecie pokazuje postępy, jakie poczyniła branża, doskonaląc zarówno „jajko” jak i „kurę”.
Większość dużych rynków motoryzacyjnych przebyła długą drogę od rozpoczęcia masowej produkcji pojazdów elektrycznych. Wraz z pojawieniem się innowatorów takich, jak Tesla i przestawieniem w kierunku elektryfikacji gigantów branży, np. General Motors i Volkswagen, rozpoczęto inwestycje w odpowiednią infrastrukturę ładowania.
IHS Markit przewiduje w ciągu kolejnych 5 lat znaczny wzrost liczby stacji ładowania na największych rynkach. W rejonie Azji i Pacyfiku, gdzie prym wiodą głównie Chiny, łączna liczba stacji ładowania wzrośnie z 2,4 mln w 2019 r. do 31,3 mln do 2025 r. W rejonach Europy, Bliskiego Wschodu i Afryki, które dziś są liderem, do 2025 r. liczba stacji wzrośnie z dotychczasowych 3,4 mln do 27,4 mln. W Ameryce Północnej i Południowej, gdzie prym wiodą USA, z uwzględnieniem Kanady i Ameryki Łacińskiej, nastąpi wzrost łącznej liczby stacji z 1,5 mln w 2019 r. do 8,2 mln w 2025 r., co stanowi dość niski wynik, biorąc pod uwagę wielkość tego obszaru.
W latach 2019–2025 we wszystkich głównych rejonach nastąpi duży wzrost skumulowanego rocznego wskaźnika wzrostu (CAGR) w zakresie od 33% do ponad 50%. Wzrost ten będzie przede wszystkim związany z proporcjonalnym wzrostem sprzedaży samochodów elektrycznych, jak również krajowymi i regionalnymi zachętami do budowy sieci stacji ładowania.
Stacje ładowania
Rozbudowa sieci stacji ładowania to tylko niewielka część zagadnienia. Wiele wątpliwości konsumentów związanych z dostępnością punktów ładowania wynika z faktu, że większość z nich znajduje się w obiektach prywatnych, które są dostępne tylko dla ich właścicieli.
Pojawił się też nowy wyraźny trend. Spółka IHS Markit ocenia, ze w 2019 r. około 75% wszystkich publicznych, półpublicznych i komercyjnych stacji ładowania na całym świecie będą stanowiły wersje na prąd przemienny, głównie urządzenia z gniazdem typu 2. Pozostałe 25% będą stanowiły rozwiązania na prąd stały, które zapewniają znacznie szybsze ładowanie w przypadku kompatybilnych z nimi pojazdów. Jednak do 2025 r. stacje na prąd przemienny będą stanowiły już niemal 94% wszystkich stacji.
"Doskonalenie sieci ładowania i dostępności ładowarek będzie z punktu widzenia powszechnego wprowadzenia samochodów elektrycznych na rynek równie ważne, jak zasięg zapewniany przez akumulatory, prędkość ładowania i całkowity koszt posiadania."